... Nie możesz spać ani pracować spokojnie, nie cieszy cię to 'nic', które wydawało ci się dotąd 'wszystkim'. Nie zaznasz spokoju, dopóki nie powiesz: 'Tak, wyruszam'. "
Wiesz, znalazłem ten cytat w jednej z pozycji o Santiago i zastanawiałem się nad tym, kiedy zaczyna się ta Pielgrzymka tak naprawdę. Nabieram coraz mocniejszego przekonania, że ona już trwa, i tak samo jak start z Aviles (tak, to jest mój punkt zero na Camino del Norte) będzie jedynie jednym z etapów Drogi, tak samo czuję, że Fisterra nie będzie końcem, a wręcz przeciwnie.
Znając moje podejście do spraw związanych z samym sobą, pewnie jeszcze długo bym się nie wybrał zobaczyć co się dzieje z moją stopą. Długo odkładałbym papierosy, nie mówiąc nic nawet o bardziej aktywnym spędzaniu czasu. Zostało kilka tygodni, a kilka spraw muszę pozałatwiać. Dlatego właśnie myślę, że ta wyprawa już trwa, bo Camino zaczyna się w sercu i głowie.
Zapewne się nie zdziwisz tym, że od kilku osób usłyszałem pytanie - "Co musiałoby się stać, byś nie szedł?" Nie wiem nawet jak mam na to pytanie odpowiadać, chyba po prostu się nie da. "Czy ta wyprawa jest na pewno dla osób mających rodzinę?", "czy to nie jest być może egoizm?", "po co samemu?" etc. Każdy powinien dojrzeć do własnego Camino, ja nie znam słów by czytelnie i zrozumiale to przedstawić.
Napisałeś, że obudziłem tęsknotę za jakąś wspólną podróżą. Odczuwam to samo i wiem, że kiedyś wrócimy na wspólną Drogę. Zresztą, Camino del Norte to jeden z kilku wariantów, jak doskonale wiesz. Może odwiedzimy kiedyś Rolanda w wąwozie Roncesvalles, idąc Camino Frances. Kto wie, gdzie nas Droga zaprowadzi....
Foto: http://carrerasdemontana.com/2010/10/04/resultados-y-fotos-roncesvalles-zubiri-2-010/