środa, 11 czerwca 2014

El camino es la vida...

Pytasz, czy decyzja zapadła? Jeżeli zdrowie pozwoli to pójdę. Samemu? Przecież wiesz, rozmawialiśmy o tym. Tej drogi nie idzie się inaczej.
Zaczynam nowy rozdział. Nie wiem tylko, czy wędrówka do Santiago de Compostella będzie początkiem czegoś nowego, czy bardziej końcem czegoś, co znam. Tak, pamiętam. Camino zmienia, nie wiadomo jedynie czy na lepsze czy gorsze.
Wiem natomiast, że muszę tam iść. Sam ze sobą. Ze swoimi demonami i blokadami. Ekscytuje mnie to i niepokoi. 
Pytasz czy dostałem paszport pielgrzyma? Tak, dziękuję, dostałem. Jest pusty, ale zarazem pełen obietnic. Łatwo Ci mówić - nie bój się. Zanim dojdę do Fisterry, upłynie blisko 2 tygodnie i przeszło 250 kilometów. 250 000 kroków, tysiące widoków Camino del Norte, miliony myśli do uczesania. Prosiłem byś pojechał ze mną, bo wiem jak będzie to dla mnie trudne. Pamiętam Twoje słowa - "Mogę jechać z Tobą na koniec Świata, ale to jest Twoje Camino". Ufam Ci zatem.

Fot. Autor nieznany

1 komentarz:

  1. Rozpocząłem jakiś czas temu pisanie nowego, nieopublikowanego rozdziału z moich podróży i...Spójrz jak się zaczyna:

    „Zaczęło mi się wszystko układać w głowie w momencie, gdy usłyszałem słowa „El camino es una droga”. Trafnie zgadujesz, że usłyszałem je podczas wyprawy na Camino de Santiago w Hiszpanii. Byłem tam już drugi raz, ale to w trakcie przedostatniego dnia na szlaku poznałem hiszpańskiego pielgrzyma, który zaskoczył mnie właśnie tymi słowami. Z początku myślałem, że sobie ze mnie odrobinę dworuje znając podstawy języka polskiego, ale miało się okazać inaczej. „El camino” w języku hiszpańskim znaczy droga, lub szlak, więc w pierwszej chwili mózg spłatał mi figla i frazę przetłumaczył jako „droga jest drogą”. Pośmialiśmy się z tego lapsusu chwilę. Dopiero gdy przypomniałem sobie co znaczy „la droga”, czyli lek, lub narkotyk w pełni doceniłem te słowa. „Droga jest lekiem”.”

    Cieszę się ogromnie, że postanowiłeś zrobić ten krok. Że decyzja zapadła. Swoimi słowami nie byłem nigdy i nikomu w stanie przekazać choć 30% tego co doświadczyłem tam w Hiszpanii. Jest to jedno z najważniejszych doświadczeń mojego życia. Jakkolwiek znam tylko kilka osób, którym w ciemno mógłbym polecić to miejsce, jako jedno z najważniejszych przeżyć na całe życie. Tym bardziej cieszę się, że to Ty sam postanowiłeś stanąć na szlaku, bo czułem, że jest Ci to potrzebne i wiem, że Droga Cię właściwie poprowadzi...

    Idź. Miej głowę i oczy szeroko otwarte. Zostaw w domu założenia i plany, bo droga sama będzie prowadzić i oddziaływać. To co najważniejsze zabierz w sercu.

    "Mogę jechać z Tobą na koniec Świata, ale to jest Twoje Camino". Myślałem o tym bardzo długo i zdanie podtrzymuję. Jestem przekonany, że mielibyśmy wiele radości ze wspólnej podróży i ja zresztą na Camino jeszcze kiedyś chcę wrócić. Wspólnie byłoby to łatwe, radosne i przyjemne. Szczerze, obudziłeś tęsknotę za jakąś wspólną podróżą. Nie chcę jednak odbierać Ci ani odrobiny tego, co daje ten szlak gdy się stanie na nim w pojedynkę. I nie martw się. Samotny nie będziesz nigdy. Ani na Camino, ani poza nim...

    Buen Camino.

    p.

    OdpowiedzUsuń