piątek, 20 czerwca 2014

Wędrować samemu nie znaczy samotnie!

Myślałem wieczorem o naszej ostatniej rozmowie. Tak, tej telefonicznej sprzed kilku dni. Widzisz, tak dziwnie się składa, że przez te ostatnie 20 lat, spotykamy się w momentach które przypominają rozwidlenia dróg lub wąskie przejścia nad urwiskiem. Pamiętam jak dyskutowaliśmy na temat Wędrówki i tego, że w sumie i tak zmierzamy na ten sam szczyt, ale każdy z nas idzie własną ścieżką, na której to mamy łatwe odcinki ale i sporo ryzykownych miejsc pojawiających się nie wiadomo skąd. Właśnie wtedy zazwyczaj albo nasze drogi się krzyżują, albo widzę Ciebie na tyle blisko, że możemy zamienić kilka słów. W tej Wędrówce jest pełno pułapek. Czasami mam serdecznie dość i szukam drogi na skróty, czasami podchodzę małe wzniesienie i staję jak oczarowny odbierając całym sobą obraz jaki dostaję w nagrodę. Coś jak poranny widok na Annapurnę z Twoich zdjęć. Wtedy mam ochotę przyspieszyć kroku i wpatrzony w piękno gnam na złamanie karku nie widząc, że stoję nad uskokiem. To jest taki moment, kiedy pojawiasz się i krzyczysz po drugiej stronie - uważaj na przepaść. Całymi dniami albo i tygodniami wędruję samemu, ale w krytycznych momentach doświadczam tego, że samemu nie oznacza samotnie. Wiesz, czasami pewne widoki na tej Wędrówce są tak niespodziewanie piękne i niebezpieczne zarazem, że zaczynasz tracić rozum. Pojawiają się one w momentach których absolutnie się nie spodziewasz, że tylko mały, maleńki krok wystarczy by spaść w przepaść. Trzeba wtedy się zebrać i iść ostrożnie swoją ścieżką dalej i dalej. Tak trudno wtedy rezygnować z tego co wydaje się na wyciągnięcie ręki a jest zgubne i niebezpieczne. 
Przygotowanie do Camino trwają - na razie dość niemrawo, powoli, zbieram wszystko w jedną całość. Nie chcę zbytnio planować, bo nie chcę się ograniczać. Dałem sobie kilka dni więcej na przejście niż wypadałoby. Nie chciałbym pędzić tylko dlatego, że jutro powinienem być w innym miejscu. Nie, jeżeli będę czuł taką potrzebę to zostanę w danym miejscu dłużej. Gdzie? Nie wiem, przyjdzie samo. Boję się jedynie o moją prawą stopę - chciałbym w tym tygodniu iść na prześwietlenie. Jestem sam ciekaw, na ile lekarz powie mi że nie powinienem iść. Wolałbym by Camino było walką w umyśle, niż walką z fizycznością, ale nie mam na to wpływu - będzie co będzie. 
Myślę  o tym, co Ci powiedziałem o przeczuciach dotyczących Camino. Coś się albo zakończy, albo otworzy. Nie wiem czy to udźwignę, ale muszę spróbować bez względu na ryzyko. Może to coś, pojawi się już podczas wędrówki, może za miesiąc, rok albo za wiele lat. 
Ostatnio poszedłem na spacer scieżką, którą pokonywałem setki razy. Myślałem o Camino, czy może jednak nie przełożyć tego wszystkiego, nie uporządkować spraw ze stopą, poczekać jeszcze kilka miesięcy.  Nagle na drzewie zobaczyłem 2 świeże znaki, ledwie kilkaset metrów od mojego domu...
Camino wzywa i robi to w taki sposób, że nie próbuję tego nawet analizować. 
Wiesz, łatwiej się idzie, gdy masz poczucie, że nie idziesz samotnie. Samemu mogę iść, ale samotnie nie.  



0 komentarze:

Prześlij komentarz